Szymon pochylał się nad półnagą staruszką. Jej skóra, cienka i blada, opinała wystające kości i wątłe mięśnie. Sylwetka, przykurczona latami leżenia, przywodziła na myśl mumie znajdowane w gorących, suchych piaskach. Lekarzowi chciało się płakać.
Kobieta kilka lat temu doznała rozległego udaru. Od tamtej pory nie wstawała z łóżka, nie mówiła, nie jadła samodzielnie. Jej córka, emerytowana nauczycielka, codziennie przebierała i myła matkę. Zmienia jej pieluchy. Mimo, że seniorka krztusiła się co drugim łykiem, córka cierpliwie karmiła ją łyżeczką i nie zgadzała się na gastrostomię*
Słowniczek
gastrostomia – połączenie pomiędzy żołądkiem a skórą umożliwiające założenie rurki żywieniowej bezpośrednio do żołądka
pompa infuzyjna – urządzenie dokładnie dozujące lek albo inny płyn
lewonor – potoczna nazwa noradrenaliny pochodząca od nazwy handlowej
analgosedacja – podawanie leków przeciwbólowych i nasennych dla poprawy komfortu pacjenta
fentanyl – silny lek przeciwbólowy
midazolam – lek nasenny i przeciwlękowy
bolus – szybkie dożylne podanie leku
opioidy – silne leki przeciwbólowe, do których m.in. należy fentanyl
presory – leki zwiększający ciśnienie tętnicze, do których należy noradrenalina
Dzisiejszego ranka córka zauważyła, że matka nie oddycha. Przerażona zaczęła uciskać klatkę piersiową. Zadzwoniła po pogotowie. Po 11 długich minutach ratownicy przejęli akcję. Po kolejnych 13 minutach i 3 ampułkach adrenaliny jeden z nich wyczuł puls. Pacjentka trafiła na SOR, a tamtejszy lekarz poprosił o konsultację anestezjologiczną.
– Czego ty ode mnie chcesz? – westchnął Szymon
– Żebyś ją tak ocenił swoim okiem… – wił się Paweł, dyżurny SORu.
– Nie masz własnego? Ona ma 92 lata.
– Nie mówię, żeby ją od razu przyjmować na OIT…
– No ja myślę.
– Ale może chociaż wymienić jej maskę krtaniową na rurkę intubacyjną?
-Po co, żeby jej jeszcze dokła… – w tym momencie wzrok Szymona spoczął na pompie infuzyjnej* – Dałeś jej lewonor*?!
– Pacjent nie powinien umierać na SORze, bo potem rodzina…
– Jasne, rodzina. Pacjentka nieważna.
– Dobrze ci mówić, nie ty się musisz potem tłumaczyć, dlaczego nie ratowaliśmy.
– OK, rozumiem, rób sobie te swoje ruchy pozorowane, ale mnie w to nie mieszaj – odwrócił się na pięcie anestezjolog.
– To chociaż wpisz konsultację! – poprosił plecy kolegi SORowiec.
Szymon był nieusatysfakcjonowany. Nie chodziło już nawet o pacjentkę. Kompletny brak reakcji na ból i szerokie, sztywne źrenice sugerowały ciężkie uszkodzenie mózgu. Nawet jeśli dusza była jeszcze w tej nieszczęsnej cielesnej skorupie, to bez świadomości. Po prostu anestezjolog liczył, że pacjentka będzie w lepszym stanie i konieczna okaże się analgosedacja*.
Nieco staroświecki, ale skuteczny koktajl tworzyło się z dwóch dużych ampułek fentanylu* i jednej dużej ampułki midazolamu*. Łącznie 1 mg fentanylu i 50 mg midazolamu dopełnione solą do 50 ml dawało wygodne 100 mcg fentanylu i 5 mg midazolamu w 5 ml. Taka dawka nadawała się zarówno na szybki bolus, jak i na wstępny przepływ godzinowy. Ale wystarczyło podłączyć 45 ml roztworu i jeden bolus* zostawał dla Szymona. W midazolamie nie gustował, ale fentanylem by nie pogardził.
Tym razem jednak nijak nie mógł obronić analgosedacji u areaktywnej pacjentki w agonii. Wyglądałoby to co najmniej podejrzanie. Lekarz wrócił niechętnie do swojej dyżurki.
Na dyżurze najgorsza nie była praca. Najgorsze było czekanie. A napięcie potęgowało głód opioidów*. Szymon nie mógł sobie znaleźć miejsca i w końcu postanowił wrócić na SOR. A może jednak seniorka potrzebuje tej analgosedacji?
Do niebieskiego wenflonu wbitego w rękę kobiety podłączony był dren od lewonoru.
“Hm, gdyby chcieć dokładać leki, przydałoby się drugie wkłucie” – z niechęcią zauważył Szymon.
Puszczanie przez jeden wenflon noradrenaliny i czegokolwiek innego byłoby kłopotliwe. Na przykład bolus tego czegokolwiek innego poszedłby razem z dodatkową dawką noradrenaliny, co prowadziłoby do krótkotrwałego ale gwałtownego wzrostu ciśnienia.
Anestezjolog już prawie zaczął przekonywać siebie, że w sumie dla pacjentki to już nie ma żadnej różnicy, kiedy jego uwagę przykuł sam wenflon. A właściwie przedłużka. Krótki, dodatkowy drenik podłączany pomiędzy wenflonem a drenem od kroplówki, albo, tak jak w tym przypadku, drenem od pompy infuzyjnej.
“Wow, po SORze się takiego nowoczesnego podejścia nie spodziewałem” pomyślał z aprobatą.
Dodatkowy drenik miał kilka zalet. Na przykład taką, że manewry wykonywało się przy jego wolnej końcówce, a nie przy samym wenflonie. Mniej poruszania kaniulą wydłużało jej żywotność i zwiększało komfort pacjenta. Ten model dreniku miał też klips, którym…
“A no właśnie, tego po SORze akurat mogłem się spodziewać.” skrzywił się.
Drenik był zaciśnięty klipsem. Lek nie płynął do żyły pacjentki.
“Kto nigdy nie zapomniał czegoś otworzyć albo zamknąć niech pierwszy rzuci workiem z moczem, ale zostawienie pacjentki samej, bez jedynego leku utrzymującego ją przy życiu to już inna kategoria błędu. Chociaż, w sumie to musiało być niedawno, bo pompa jeszcze nie zaczęła wyć.”
Automat zwykle wyczuwa opór przy podawaniu leku. Gdy ciśnienie w strzykawce rośnie, włącza się alarm. Lekarz podejrzewał, że za chwilę tak właśnie by się stało, ale bliższe oględziny ujawniły, że alarm wcale by się nie włączył. Ani za chwilę, ani za godzinę.
– O takie tchórzostwo cię nie podejrzewałem – Szymon kręcił głową
– Co takiego zrobiłem, że anestezja zawitała w moje skromne progi? – przecierał oczy zmęczony SORowiec
– To jest dobra decyzja, żeby nie dawać kobiecie presorów*, ale to wpisz normalnie w papiery a nie robisz takie cyrki.
– O co ci chodzi?
– Podłączyłeś jej lewonor, ale zamknąłeś dren i rozszczelniłeś układ, żeby pompa nie wyła?
– Komu?! Co ty wygadujesz?
– Nie udawaj…
– Tej po zatrzymaniu? Nic przy niej nie robiłem. Ale… zrobiłeś już tak jak trzeba, lewonor leci tak, jak leciał?
– Nie, myślałem, że ty się zlitowałeś nad panią, ale brakło ci jaj, żeby to zrobić formalnie.
– Chyba żartujesz! – Paweł wybiegł ze swojej dyżurki.
Szymon przez chwilę rozważał, co tu się właściwie wydarzyło. Albo ktoś samowolnie majstrował przy pompie, albo ktoś ją tak nieudolnie podłączył. Biorąc pod uwagę rotację pracowników na SORze, żadna z tych opcji by go nie zdziwiła. Wzruszył ramionami i poczłapał do siebie.
Nie zanosiło się na udany dyżur. Fentanyl trzeba będzie bezczelnie podebrać z pudełka, a tego Szymon nie lubił, bo niespójność w papierach ktoś mógł wyśledzić. Na szczęście na bloku operacyjnym było dziś dużo zabiegów i poszło dużo fentanylu.
“Od trzech dni i tak brakuje paru sztuk” – anestezjolog przebiegał palcem po równym rządku ampułek – “Kolejnych dwóch się nie doliczą”
Po słowie
To jest drugi rozdział książki, którą mam nadzieję napisać. Tutaj jest pierwszy, jeśli nie czytałeś a jesteś ciekaw. Poprosiłem Was o odzew, co myślicie o takiej koncepcji i Wasza odpowiedź przekroczyła moje oczekiwania i możliwości. Zwykle staram się odpisywać na wszystkie maile, ale tym razem po prostu nie dałem rady. Bardzo dziękuję i bardzo przepraszam. Mam nadzieję, że uda mi się doprowadzić projekt do końca i nadal jestem łasy na Wasze opinie, za które bardzo dziękuję.