Intubacja to włożenie rurki do tchawicy pacjenta. Daje nam to trzy korzyści. Po pierwsze, drogi oddechowe będą drożne. Są sytuacje, w których pacjent może i nawet by oddychał, ale jest tak głęboko nieprzytomny, że drogi oddechowe się zapadają i zamykają i człowiek się dusi. Czy intubacja to najłatwiejszy sposób na udrożnienie dróg oddechowych? Zdecydowanie nie. Ale najpewniejszy, rurka intubacyjna siedzi stabilnie w tchawicy, bo fiksujemy ją nadmuchiwanym mankietem.
Druga korzyść to możliwość łatwego wtłaczania powietrza do płuc pacjenta czyli wentylacji. Rurka intubacyjna zgrabnie łączy się z workiem do ręcznej wentylacji lub respiratorem. Inne opcje są bardziej… kapryśne. Mimo, że sama intubacja nie jest prosta, to wentylacja zaintubowanego pacjenta to już łatwizna.
Trzecia korzyść to rozdzielenie dróg oddechowych od przewodu pokarmowego, co chroni przed ewentualnym zachłyśnięciem.
Ale uwaga, każda z tych korzyści to tylko środek do celu, czyli utrzymania utlenowania mózgu na odpowiednim poziomie. Im mniej doświadczona osoba, tym więcej szkody intubacja może zrobić. Decyzja o intubacji nigdy nie jest prosta i zero-jedynkowa, zawsze należy rozważyć za i przeciw dla tej konkretnego pacjenta i, co ważniejsze, tego konkretnego medyka.