Wymagająca pacjentka

Szymon jest niezłym anestezjologiem. Pomijając to, że jest narkomanem. A może właśnie dzięki temu. Bycie perfekcjonistą czyni pracę w szpitalu nieznośną, a fentanyl przynosi ukojenie.

Dzisiaj Szymon ma znieczulać same kręgosłupy, co jest podwójnie niefortunne. Po pierwsze pacjenci leży wówczas na brzuchu, a to dodatkowe utrudnienie. Po drugie, zwykle takie zabiegi nie są specjalnie bolesne. Nie potrzeba dużo fentanylu i ciężko wtedy coś zawinąć dla siebie.

Pierwsza pacjentka to pani Maria, która pracuje w wiejskim sklepiku. Stresuje się zabiegiem i krępuje brakiem protezy zębowej, nie jest zatem zbyt gadatliwa. Szymon widzi, że próby odprężenia jej rozmową przynoszą odwrotny skutek, więc szybko podaje tlen i prosi pielęgniarkę o podanie leków.

Po intubacji, kiedy zbierze się cały zespół, trzeba przekręcić bezwładne ciało na brzuch. Ostrożnie! Zwiotczone mięśnie nie zapewniają pacjentowi żadnej obrony i chwila nieuwagi może skończyć się zwichniętym barkiem albo urazem szyi. Ręce pacjenta trzeba ułożyć przy głowie, bo pozostawione wzdłuż ciała przeszkadzają operatorom. Trzeba to zrobić umiejętnie unikając zbytniego naprężenia splotu ramiennego i ucisku na nerwy. Szymon cmoka niezadowolony, próbując uzyskać odpowiednią pozycję rąk i głowy. Zwraca szczególną uwagę na oczy. Jeśli powieki zostałyby na dłuższy czas choć odrobinę uchylone, rogówka mogłaby wyschnąć i ulec uszkodzeniu. Nie daj Boże, żeby takiej rogówki dotykał rąbek tkaniny, który wysysałby cenny film łzowy.

Zabieg się jeszcze nie zaczął, a Szymon już jest spocony. Próbując odpowiednio ułożyć pacjentkę kontroluje kątem oka monitor. Nie za szybka? Nie za wolna? Ciśnienie w normie? Saturacja? Nie może liczyć na współczucie operatorów. Zaraz to oni będą się pocić przy zabiegu, a on usiądzie, odpocznie i spokojnie wypełni papiery. To znaczy tak zwykle by to wyglądało, ale nie dziś.

Po pierwszym nacięciu skóry, tętno przyspiesza z 60 do 120/min. Zawsze w takiej sytuacji jest ryzyko, że pacjentka się obudziła. Najgorszy koszmar nie tylko pacjenta, ale i anestezjologa. Szymon odruchowo podaje resztkę propofolu, która została po wprowadzeniu, zwiększa przepływ gazów anestetycznych i wciska guzik mierzenia ciśnienia. W tej kolejności. Najważniejsze to pogłębić sen, a to można zrobić dużo szybciej dożylnie, niż wziewnie. Ciśnienie na końcu. Napompowany mankiet zacisnąłby żyły ramienia i propofol trafiłby do mózgu chwilę później.

220/110 mmHg. Cudownie… W kolejnym odruchu anestezjolog podaje 2 ampułki fentanylu. Najpierw spanie, potem ból. Tętno spada do 100/min, ale kiedy robisz tyle rzeczy naraz, jedna po drugiej, to nie wiesz co najbardziej pomogło. Kolejne ciśnienie 180/100 mmHg. Lepiej, ale dalej bez szału. Czas na inne leki przeciwbólowe. 100 mg lidokainy i 2,5 g metamizolu w jednej kroplówce powinno zrobić robotę. Oba leki niosą ryzyko spadku ciśnienia, ale w tym przypadku to akurat będzie na plus.

Ciśnienie powoli wraca do normy, ale co chwila znowu rośnie w bardziej bolesnych momentach. Panią Marię ewidentnie boli pomimo wszystkich leków, jakie były do dyspozycji. Po lidokainie i metamizolu idzie 100mg ketonalu, którego działanie przeciwzapalne powinno być pomocne w opanowaniu bólu związanego z wierceniem kości. Potem 2 g magnezu jako koanalgetyk, z ryzykiem spadku ciśnienia i tętna. Czasami działania niepożądane mogą okazać się bardzo pożądane. 50mg ketaminy, w sumie jeszcze sześć ampułek fentanylu (jedna z nich dla Szymona), 1 g paracetamolu… Teoretycznie, jeśli już poszedł metamizol i NLPZ to ten paracetamol już niewiele wnosi, ale to tylko statystyka. Cholera wie, co pomoże tej konkretnej, wyjątkowo wymagającej pacjentce.

-Pani Mario, czy coś teraz boli?
-Nie, na razie nie… – odpowiada półprzytomna
„No spróbowałoby” – myśli trochę zirytowany a trochę zadowolony Szymon. Udało mu się opanować ból w trakcie zabiegu i pacjentka nawet obudziła się bez bólu. Zwykle jest odwrotnie, operacja kręgosłupa nie boli w trakcie, za to po przebudzeniu pacjenci szybko potrzebują dużo leków.

Po dłużej chwili na sali wybudzeń Pani Maria zaczyna się skarżyć na ból, dostaje więc oksykodon. Najpierw 4 mg, potem 2 mg co 5 min. Przy 8 mg ból odchodzi, a pacjentka zapada w drzemkę.

Kolejny zabieg idzie już gładko, a Szymon pogwizduje zadowolony. Nie spodziewał się dzisiaj zdobyć legalnie fentanylu. Co innego zabrać i liczyć na to, że nikt się nie doliczy, co innego rozpisać w książce i papiery mieć w porządku. To był nadspodziewanie dobry dzień.

Po słowie
Zawsze chciałem napisać książkę, ale nie wyobrażam sobie teraz spędzenia kilku miesięcy nad jednym tekstem. Ostatnio uzmysłowiłem sobie jednak, że wiele książek powstało w odcinkach, publikowane w gazetach. Może i ja tak mogę? Chciałbym napisać książkę, która byłaby interesująca zarówno dla profesjonalistów jak i dla laików. Dodatkowo, żeby dla wszystkich niosła cenną medyczną wiedzę. Jeśli doczytałeś/aś aż do tego miejsca, to proszę Cię o opinię. Pozytywna doda mi motywacji w tym dużym, długoterminowym projekcie. Negatywna pozwoli mi wprowadzić poprawki. Nie wiem, czy mi się uda, ale z Twoją pomocą szanse rosną. Z góry dziękuję.